W mojej ocenie bowiem orzeczenie Trybunału to nie wynik nacisków ekonomicznych, ale element konsekwentnie realizowanej polityki. Bowiem rolą Trybunału jest orzekanie w sytuacjach gdy ścierają się konstytucyjne wartości. Każdy wyrok określa ich hierarchię gdyż poddaje ocenie, która musi ustąpić, która zaś dominować. Obserwowaną zaś polityka jest przyznawanie prymatu wartościom związanym z religią nad niemal wszelkimi innymi. I nie chodzi tu bynajmniej o prawo do wyznawania dowolnej religii, ale znacznie szersze prawo do praktykowania religii w każdym możliwym aspekcie. Zacytujmy tu sędzię Marię Gintowt-Janowicz:
„Konstytucyjna gwarancja wolności religii obejmuje dokonywanie wszelkich czynności, praktyk, obrzędów i rytuałów, które mają charakter religijny. Tym samym konstytucyjna ochrona obejmuje również czynności religijne dalekie od zachowań konwencjonalnych dominujących w danym państwie, w tym także czynności być może niepopularne z punktu widzenia społecznej większości”.
To tylko część problemu. Mamy kwestie krzyży w urzędach, religii w szkole, na świadectwie, w średniej i (zapewne niedługo) na maturze, finansowania związków religijnych (w tym jawnych wyłudzeń jak w przypadku Funduszu Kościelnego) i chyba najbardziej zadziwiający prymat „uczuć religijnych” nad wolnością słowa. Wszystko oczywiście z myślą o katolicyzmie. Ubój rytualny, mimo, że nie dotyczy go wprost jest kolejnym krokiem w tym samym kierunku. Do tego uwiarygodniającym poprzednie decyzje pozorując bezstronność i ślepotę na wyznanie. Celem zaś jest umocnienie przewagi religii nad świeckością, prawami człowieka, czy jakimikolwiek innymi wartościami.
Z niepokojem obserwuję wypychanie wartości świeckich z naszego kraju i rosnący prymat religii – w naszym przypadku jednej konkretnej. A przecież wyraźnie daje się odczuć, że przekonania religijne nie są dla większości ludzi wartością najważniejszą. Co jeśli jakaś religia wymaga spożywania ludzkiego mięsa? To niewątpliwie jest „czynność religijna daleka od zachowań konwencjonalnych dominujących w danym państwie”. Czy tez cieszyłaby się ochroną (nawet zakładając, ze mięso pochodzi od ochotników)? A jeśli jednak zakaz kanibalizmu się utrzymał to chyba nikt o zdrowych zmysłach nie dopuściłby w imieniu wolności religijnej importu ludzkiego mięsa, ciesząc się jednocześnie, że ubój ofiarniczy ludzi jest w Polsce zakazany. Tu widać, że byłaby to czystej wody hipokryzja. Dlaczego takie samo myślenie w stosunku do praw zwierząt nie obowiązuje? Skoro taki ubój uznajemy za bestialstwo i chcemy go zakazać u nas, to dlaczego nie przeszkadza Piotrowi taki ubój na nasze potrzeby za granicą. Zakaz uboju rytualnego w Polce nie zmniejszy sumy cierpień zwierząt na świecie – po prostu przemieści je geograficznie.
Dlaczego zatem właśnie nie zakazać importu i obrotu takim mięsem w Polsce? To akurat ilość cierpień, choć nieznacznie, zmniejszy. Jak słusznie zauważył Piotr Beniuszys religie nie wymagają osobistego udziału w uboju rytualnym, więc jego zakaz nie narusza wolności religijnej. Dlaczego nie pójdzie o krok dalej i nie zauważy, że religie też zasadniczo nie wymagają spożywania mięsa. Jedynie jeśli chce się to robić musi ono pochodzić z odpowiedniego uboju. Wyrzeczenie się mięsa w celu zachowania praktyk własnej religii to byłoby dopiero poświęcenie – tym razem człowieka, a nie zwierzęcia, które z religią nie ma nic wspólnego.
Na tle tych zagadnień, niejako na marginesie i z boku, pojawia się ostatnia deska ratunku: Kościół Latającego Potwora Spaghetti, wyznawcy Różowego Jednorożca, Świątynia Szatana. Z jednej strony to parodie religii, z drugiej strony są od „prawdziwych” religii nieodróżnialne na podstawie jakichkolwiek obiektywnych kryteriów. Wykorzystując „równe traktowanie wyznań” Świątynia Szatan prezentuje w tym roku na Kapitolu w USA obrazek anioła strącanego w piekielne czeleście. W zeszłym roku zostali wyrzuceni po kilku godzinach. W tym wrócili z armią prawników i zostają ze wszystkimi innymi do końca. Zresztą udało im się także zatrzymać dystrybucję Biblii w szkołach (poprzez rozpoczęcie dystrybucji książki z zagadkami dla młodych satanistów). To co nie udaje się zadeklarowanym orędownikom świeckości państwa zdaje się możliwe poprzez konsekwentne wykorzystanie prawa dające przywileje związkom religijnym. U nas wciąż spowalnia się FSM decyzjami administracyjnymi, ale to nie będzie trwało wiecznie. Ile czasu potrwa zanim w sejmie ktoś przybije do ściany durszlak obok krzyża? I jak długo potrwa zanim krzyż zostanie zdjęty byle pozbyć się durszlaka.