Wątpliwości co do przyszłości być nie może. Rząd dzieli się na dwie części – dość merytoryczny po stronie gospodarczej i mocno ideologiczny w całej reszcie przypadków. Zresztą ta druga strona dała popalić jeszcze przed zaprzysiężeniem. Wracają smoleńskie wybuchy (i to przez nawet ustami Prezydenta), wraca antagonizowanie UE – i to zanim wyschła krew na paryskich ulicach. Pakiet demokratyczny już widać w postaci zamachu na Trybunał Konstytucyjny. Przemyślne uchwalanie ustawy o Trybunale w taki sposób by Trybunał nie mógł określić jej konstytucyjności – to prawdziwy majstersztyk. A to wszystko w trakcie przejmowania władzy – znaczy dopiero się rozkręcają. Kto wierzył, że istnieje jakiś „umiarkowany PiS” chyba już nie ma wątpliwości. Tych zresztą większość już nie miała podczas procesu „czołgania” Beaty Szydło. Teraz trzymają się ich już chyba tylko fantaści.
Ale przecież doskonale było wiadomo, ze Jarosław Kaczyński wydaje polityczny kapitał by zmieniać Polskę. PO planowała go przechować w materacu, ale zżarła go inflacja społecznego zniecierpliwienia. Władzę i tak straciła więc pogląd, że brak reform gwarantuję popularność skończyła się wraz z ciepłą wodą w kranie. Teraz czeka nas wrzątek. A odkręcanie skutków poparzeń może być trudniejsze niż 8 lat temu. Pierwszą ciekawostkę będzie podejście do przedwyborczych obietnic. Wycofanie się z nich będzie katastrofą dla PiS. Ich realizacja będzie katastrofą dla Polski. Ciekawe co wybierze Prezes. Póki co wybrał na szefa Komisji Finansów osobę zamieszaną w największą aferę finansową ostatnich 25 lat, przy której Amber Gold to zabawa drobnymi w podwórku. Prawo prawem ale sprawiedliwość musi być po stronie naszych. Chcieliście zmiany? No to ją macie! Skumberie w tomacie, pstrąg!