Zachowanie górników rozumiem, choć mam nadzieję, ze nie uda im się dopiąć swego. Oczywiście do kopalń dopłacać w nieskończoność się nie da, a wszelkie sztuczki księgowe i pokrewne już się wyczerpały. Lekko górnikom być nie może, ale lekko tym, którzy górnictwo utrzymują już od dawna nie jest. Za to w ogóle nie rozumiem planu rządu. Widać, ze sklecono coś na kolanie. Do końca chyba uważano, ze jakoś się ten problem przeczeka – przynajmniej do wyborów. Tymczasem katastrofa ma takie rozmiary, ze dłużej ukrywać jej się nie dało. Jeszcze kilka tygodni i nie byłoby wypłat. Zatem dokonano pobieżnej analizy i zaproponowano rozwiązanie. Jest to kawałeczek jednej z opcji – i to bynajmniej nie opcji najlepszej. Bo dla czego po pierwsze nie sprywatyzować? Pewnie dla tego, ze zajęłoby to dłużej niż miesiąc pozostały do załamania.
Najgorsze w tych planach jest to, że wyraźnie widać, że rząd nie potrafi się uczyć na błędach cudzych i własnych. Banki zbyt wielkie by upaść zapoczątkowały ostatni kryzys. Firma zbyt wielka by upaść trzyma dziś w garści cały rząd. Rozwiązaniem ma być stworzenie organizmów jeszcze większych – czyli łączenie kopalń z elektrowniami. Teoretycznie odbiorcy energii (czyli my) mają sfinansować kopalniane straty. Praktycznie dołożą znacznie więcej gdyż zniknie wszelka konkurencja na rynku węgla. Jeśli zaś połączone firmy wpadną w kłopoty, a czarna dziura kopalniana może tego dokonać to konsekwencje będą dużo poważniejsze od tych jakie obserwujemy dziś.
Najdziwniejsze jest jednak zachowanie tych wszystkich, którzy na co dzień nawołują do zwiększania roli państwa w gospodarce. Dziś chcą ratowania kopalń przez państwo. Ratowania przed katastrofa do której to właśnie państwo doprowadziło. Jak to jest, że sprywatyzowane kopalnie potrafią działać z zyskiem, a państwowe nie? Czy to aby nie oczywisty dowód na to, że (nasze) państwo na właściciela się nie nadaje? Ciekaw jestem jakimi to wybiegami będą się starali ratować swój światopogląd przed faktami.
Na przyszłość zaś dzisiejsza lekcja uczy nas, że wyzwania i zagrożenia będą przed nami ukrywane. Dowiemy się o nich w ostatniej chwili kiedy nabrzmieją tak bardzo, że nie będzie się dało ich dłużej ukrywać. Nie będzie prób reform, działań naprawczych, czy choćby debaty i edukacji społeczeństwa. O tym, że ZUS nie wypłaci emerytur tez pewnie dowiemy się na miesiąc przed tym jak zabraknie pieniędzy. Do tego czasu – cicho sza!